niedziela, 5 maja 2013

Wystawa psów.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć! :)
Byłyśmy wczoraj i dziś na wystawie psów. Nie siedziałyśmy tam długo bo Rosa nie uczestniczyła
w żadnym konkursie a w tych stoiskach z zabawkami dla psów, smakołykami itp było strasznie drogo.
Ale przejść się, zobaczyć nie zaszkodzi. Wczoraj poszłam bez Rosy bo nie byłam pewna czy nie będzie
biegać do innych psów. Nie zdążyłam na agility niestety ale widziałam tą całą wystawę. Te piękne rasowe 
pieski, które że tak powiem walczyły ze Sobą o najlepsze miejsce i puchar. Na początku było fajnie, zrobiłam bardzo dużo zdjęć ale wstawię je kiedy indziej jak zrobię stronę "galeria" 
Tak czy inaczej widziałam ten cały pokaz. Wybierany był najpiękniejszy pies, startowały hodowle 
i prezentowały np po 4 pieski z ich hodowli, były też szczeniaki ale szkoda, że CSA był tylko
w jednej konkurencji, którą oczywiście wygrał i zajął 1 miejsce. Po jakiejś godzinie znudziło mnie patrzenie
na te psy jak biegają i się prezentują bo w końcu ile można stać zmęczona patrząc na psy szczególnie, że
pogoda była jeszcze do bani i albo coś kropiło albo niebo było szare. Jednym słowem masakra. 
Dziś miałam lepsze szczęście dzięki temu, że wstałam wcześniej, słoneczko świeciło i razem z Rosą
zdążyłyśmy na agility! Wszystko bardzo nam się spodobało, jak właściciele byli zgrani ze swoimi pupilami.
Tak ładnie razem wyglądali. Postanowiłam spróbować z Rosą, trochę dalej stały 2 przeszkody na, których 
można było poćwiczyć ze swoim psiakiem. Poszłam tam z Rosą ale nie za bardzo nam wychodziło.
Kupiłam jakieś smaczki za 10 zł i jak się okazało wgl jej nie smakowały, może czasami wzięła
ale bardzo rzadko... Ciężko było mi tak z nią pracować bo nie umiała się skupić. Ciągle gdzieś się gapiła, a ja stałam przed nią i tylko do niej wołałam żeby w końcu na mnie spojrzała i mnie posłuchała.
Niestety przez to wszystko poskakałyśmy może z 5 minut, a Rosa wolała bawić się z kimś innym
lub ogólnie olać sprawę, usiąść lub gdzieś się położyć. Tak więc nie umiemy się jakoś ze Sobą
zgrać i nic nam nie wychodzi. A taka szkoda bo chciałabym pracować z Rosą tak jak
właściciele tamtych piesków. Ale do tego tematu wrócimy zaraz. Co do całej wystawy bardzo mi się podobało. Były straszne tłumy więc ciężko żeby chodzić z psem spuszczonym i Rosa musiała pochodzić trochę na smyczy. Ojeju jaka to była męczarnia, ciągle gdzieś mnie ciągnęła i nie dało się normalnie pójść coś zobaczyć. Poza tym chodziło tam bardzo dużo ogromnych psów, dogi niemieckie, berneńskie psy pasterskie, dobermany itp z czego Rosa nie skakała z radości. Co przechodziłyśmy to jakiś pies nas
zaczepiał albo rzucał się na Rose przez co ona zaczęła bać się tam chodzić. Albo stawała i nie chciała dalej iść albo jak jakiś pies do nas podszedł to na mnie skakała i się za mną chowała. Poza tymi psami, stoiskami z rzeczami dla psów były też konkursy, jakiś plastyczny, kiełbaski, lody, gofry i przy niektórych stoiskach stały nawet miski z wodą żeby pies przechodząc mógł się napić z czego Rosa chętnie korzystała. 
Czyli podsumowując wypad na wystawę z Rosą był udany ale trochę męczący.
Wracając do tematu zgrania się Rosy ze mną zaczyna mi to coraz bardziej przeszkadzać.
Kiedy ja chce z nią coś robić, próbuję się bawić, rzucam jej piłki, patyki itp to ona 
albo mnie olewa albo ucieka z tymi rzeczami gdzieś siada sobie i siedzi. Wiem, że to moja wina bo przez długi okres czasu zaniedbałam ją, trochę olewałam i to przez to ale chciałabym żeby było tak jak kiedyś było. Żeby cały czas skupiała się na mnie, na tym co ja do niej mówię, żebym była dla niej rodziną, przyjaciółką, a nie osobom która tylko wyjdzie z nią na spacer i da jej jeść. Także jeśli macie jakieś pomysły i rady dla mnie co zrobić żeby ta przyjaźń powróciła i żeby zabawy nie nudziły ani mnie ani jej to piszcie komentarze :) Zdjęciami kończę tego posta i poszukam jakiś innych rad na internecie :) 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 Tu Rosa z jakimś pudelkiem, który do nas podbiegł ;) 

Paa :) 
Pozdrawiam :) 

sobota, 4 maja 2013

Pierwsze spotkanie.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Cześć. W tym wpisie chyba wiadomo co napisze po tytule.
Było zimno i padał śnieg. W sobotę 22 stycznia 2011 roku nareszcie namówiłam rodziców na psa.
Już parę tygodni wcześniej wybrałam Sobie jednego pieska o rasie Cocker Spaniel Angielski.
Nigdy nie lubiłam tej rasy ale kiedy zobaczyłam zdjęcie tej czarnej małpy od razu się w niej zakochałam.
Kiedy rodzice już stwierdzili, że nie ma co się kłócić o psa i po prostu mi go kupią nie pokazywałam im jej.
Po prostu dałam dzwoniący telefon do właścicielki "Loli". Mama szybko wszystko załatwiła i dzięki
moim błaganiom po psa jechaliśmy już następnego dnia rano. 23 stycznia w niedzielę wstałam 
parę godzin wcześniej, jakoś o 7 z czego po Lole mieliśmy jechać o 11. Tak się cieszyłam,że
obudziłam cały dom rano i wybłagałam wyjazd wcześniej. Była 10, a ja siedziałam już w aucie.
Lola mieszkała jakąś godzinę drogi samochodem od nas. 
Nareszcie dojechaliśmy! Nie umiałam usiedzieć na miejscu, chciałam od razu wziąć ją do domu.
Podjechaliśmy pod domek jednorodzinny i moim oczom ukazał się piękny czarny
cocker spaniel. Ze zdjęcia był troszkę podobny do Loli więc myślałam, że to ona.
Skakał na nas i się cieszył, a w oddali stała Sobie właśnie Lola! Stała biedna mała przestraszona
po brzuch w śniegu i na nas szczekała. Kiedy do niej podchodziłam raczej się nas
bała i uciekała. Wolała biegać koło właścicielki. Weszliśmy do domu, a właścicielka psa
zaczęła nam mówić o wszystkich ważnych rzeczach dotyczących go.
Okazało się, że pies miał na imię Lola. Byłam przerażona, nie za bardzo podobało mi się to imię
dlatego od razu zaczęłam pytać czy jest jeszcze szansa na zmianę imienia. Lola miała wtedy 3 miesiące
dlatego jej właścicielka powiedziała mi, że nie ma problemu. Parę minut później nazywała się już Rosa.
Wzięłam ją na ręce i zaniosłam do auta. Rodzice pożegnali się i wróciliśmy do domu.
Pamiętam jak bardzo się z niej cieszyłam i nie mogłam uwierzyć, że to dzieję się naprawdę. 
Weszliśmy do domu, a Rosa wszystkiego się bała. Nie odstępowała mnie na krok.
Gdzie ja usiadłam tam ona, ja wstałam to ona też. Na spacer nie mógł nikt inny z nią wyjść 
bo ona siadała wtedy i nie dało się jej wynieść na dwór, a jak już to uciekała do domu.
Dopiero po jakimś miesiącu zaczęła przyzwyczajać się do innych domowników
i zachowywała się normalnie. Dziś Rosa jest z nami 2 lata i 4 miesiące ♥
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

środa, 3 kwietnia 2013

Zaczynamy.

Heej.

Będę prowadzić tu bloga o swoim kochanym piesku Rosie :) Prowadziłam już bloga o niej ale go 
usunęłam z powodu braku pomysłów na posty. Pewnie większość z was mnie pamięta no ale
to się okaże. Piszę ten wpis dość późno, a zaraz muszę lecieć więc
żegnam. 

Post  w trakcie edytacji .